Wisła Szczucin
Dunajec Konary - Wisła Szczucin Zdjęcia

Wypowiedzi

Zapowiedź meczu

Dwa wyjazdy z rzędu - teraz Konary, później Zalipie.


Dunajec

Wisła

13.04.2025 (niedziela),
godz. 11.00, Konary
4:2 (4:1)

Bramki:
0-1 Jakub Piekielniak 13
1-1 Filip Woźniak 18
2-1 Daniel Tomasiewicz 27 - karny
3-1 Konrad Wróbel 40
4-1 Michał Musiał 42
4-2 Jakub Piekielniak 90+5

Sędziował: Paweł Fido (Żabno)
Żółte kartki: Kozak, Musiał
Widzów: 80

Dunajec: 22-Arkadiusz Pinas - 2-Damian Kalinka, 10-Kamil Gierczyński, 15-Szymon Kozak (93 21-Tomasz Górczak), 4-Mateusz Szafraniec - 6-Mateusz Pudełko, 7-Konrad Wróbel, 8-Filip Woźniak (73 17-Patryk Miękina), 14-Daniel Tomasiewicz, 20-Krzysztof Leśniak (46 18-Bartłomiej Bochenek) - 11-Michał Musiał (89 12-Mateusz Szułakiewicz).
Trener: Zbigniew Gubernat.

Wisła: 1-Patryk Kuta - 2-Dominik Wiatkowski, 3-Jakub Klara, 4-Mateusz Dzięgiel (60 10-Filip Gądek, 70 14-Sławomir Chrabąszcz), 22-Łukasz Tobiasz - 7-Jakub Kaczkowski, 11-Mikołaj Strycharz (46 91-Jakub Balicki), 5-Maciej Wójcik, 16-Marceli Krawczyk - 8-Jakub Piekielniak, 9-Szymon Kapałka.
Trener: Tomasz Zieliński.


Komentarz

Niestety, ale Wisła doczekała się pierwszej wiosennej porażki. I to w najmniej oczekiwanym momencie, bo wydawało się, że najgorsze mamy już za sobą. To chyba zmyliło naszych Wiślaków, którzy pojechali do Konar zbyt pewni siebie. Tym samym przerywamy passę ośmiu ligowych meczów bez przegranej i teraz trzeba "budować się" od nowa. Szansa na to już za tydzień - w Wielką Sobotę zagramy w Zalipiu.

Dunajec po półmetku rozgrywek nie mógł spać spokojnie. Jednak po przerwie zimowej szybko wziął się do pracy. Niespodziewane zwycięstwo z Łukovią oraz trzy punkty z walczącym również o utrzymanie Zalipiem, pozwoliło im sporo odskoczyć od strefy spadkowej. A dzisiaj jeszcze bardziej potwierdzili zwyżkową formę - ogrywając naszą Wisłę.

Która przecież też weszła bardzo dobrze w ligową wiosnę. I potwierdziła to dzisiaj w Konarach, tyle tylko, że trwało to zaledwie pierwszy kwadrans. Wówczas w uliczkę podał Marceli Krawczyk, a akcje wykończył Jakub Piekielniak, co dało Wiśle prowadzenie.

Jednak później wszystko zaczęło się sypać. Gospodarze bezlitośnie nas wypunktowali, grając chyba najskuteczniejsze pół godziny w swoim wykonaniu od bardzo dawna. Dwa uderzenia z dystansu i oba zatrzepotały w sieci. Dwie błyskawiczne kontry i obie finalnie przyniosły bramki. Wiślacy nie wiedzieć nawet kiedy, a na przerwę musieli schodzić z bagażem aż czterech goli.

To nie mogło się dobrze skończyć. Co prawda w drugiej połowie siedliśmy na rywala, ale ten grał mądrze w defensywie i nie dawał się zaskoczyć. Próby Wiślaków przypominały waleniem głową w mur. Gol w doliczonym czasie gry już nic nie mógł zmienić.

Na koniec dodajmy, że plaga kontuzji w Wiśle się powiększyła, bo po meczu z Łukovią dołączył do nich Krystian Barabasz. A dzisiaj już w 60 minucie boisko musiał opuścić Mateusz Dzięgiel, a żeby było śmieszniej, to ten który go zmienił (Filip Gądek) chwilę później sam przez kontuzje musiał zostać zmieniony. (MS)


Copyright © 1998-2025 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.